Strach się przyznać, ale gdy zaczyna się sezon szparagowy, praktycznie nie jem nic więcej. No może czasami, ale szparagi są na stole codziennie, w różnych postaciach - z jajkiem sadzonym, w jajecznicy lub omlecie, zapiekane z boczkiem i anchois, z makaronem i szpinakiem, w sałacie lub tarcie, no i po prostu polane masłem.
Myślę, że szparagi nigdy mi się nie znudzą! Często gdy już domownicy mają dosyć szparagów, zastanawiam się dlaczego mogę je jeść tonami i nadal chcę więcej? Może to wynika z sezonowości i mimo że wiem, że można je mrozić, te najświeższe są najlepsze. A przecież wkrótce się skończą, więc zajadajmy się szparagami póki czas! A dla tych, którzy potrzebują usprawiedliwienia - szparagi są bogatym źródłem kwasu foliowego i
przeciwutleniaczy: witaminy C i E, a także β-karotenu:)
Najbardziej lubię zielone, choć zupą z białych szparagów też nie pogardzę. Ale zacznijmy delikatnie, tak żeby poczuć ten maślany, rozpływający się w ustach smak. Szparagi i jajko - duet prawie doskonały.
Szparagi gotujemy w osolonej i osłodzonej wodzie (wystarczy po łyżeczce). Zielonych szparagów nie trzeba obierać, białe natomiast obieramy. Zawsze należy obciąć zdrewniałe końce. Białe szparagi gotujemy aż będą miękkie (około 15 - 20 minut), przypadku zielonych czas gotowania powinien być krótszy (10 - 15 minut), gdyż najlepsze są al dente.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz